Incydent w Sejmie

– Zbadałem sprawę. Działania straży marszałkowskiej miały podstawy prawne – powiedział szef Kancelarii Sejmu Lech Czapla pytany o dzisiejszy incydent w Sejmie. Przedstawiciele organizacji Falun Dafa próbowali spotkać się z Jia Qinglinem, członkiem chińskiego Politbiura, którego oskarżają o ludobójstwo. Interweniowała straż marszałkowska. Ostatecznie do spotkania nie doszło. Były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma domaga się wyjaśnień.

Czapla powołał się na zarządzenie marszałka Sejmu ze stycznia 2008 roku w sprawie wstępu do sejmowych budynków, które przewiduje, że „strażnik Straży Marszałkowskiej nakazuje osobie lub grupie osób natychmiastowe opuszczenie budynku w przypadku, gdy osoby te zachowaniem lub wyglądem naruszają powagę Sejmu lub gdy nie podporządkowują się poleceniom”. – Strażnik Straży Marszałkowskiej skorzystał z tego i wedle mojej oceny stan faktyczny na to zezwalał – podkreślił szef Kancelarii Sejmu.

Do incydentu doszło w czwartek w Sejmie. Gdy chińska delegacja, która spotkała się z marszałkiem Grzegorzem Schetyną, opuszczała gmach Sejmu, w holu głównym znajdowały się dwie osoby ubrane w koszulki Falun Dafa. Oboje mieli przy sobie ważne przepustki, o które wystąpił dla nich poseł PO, były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma.

Chcieli tylko zaprotestować 

Jeden ze strażników Straży Marszałkowskiej odebrał przedstawicielom Falun Dafa przepustki i zabrał oboje do jednego z sejmowych wyjść. Strażnik tłumaczył, że musi sprawdzić przepustki.

Dwie osoby z Falun Dafa – jak mówią – chciały tylko przywitać się z chińskim politykiem i pokazać mu się w koszulkach, by zaprotestować przeciwko jego działaniu. – Chcieliśmy skromnie zaapelować o przemyślenie tego, co pan Jia Qinglin robi w Chinach – w sposób całkowicie pokojowy – tłumaczyli, dodając, że wcześniej w prokuraturze złożyli zawiadomienie, że jest on winny ludobójstwa w Chinach.

Czuma żąda wyjaśnień

Okazało się, że przedstawiciele Falun Dafa do parlamentu zostali zaproszeni przez byłego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę, który był z nimi umówiony na spotkanie.

– To moi przyjaciele, szczególnie Marysia Salzman, z którą jeszcze w Chicago i Bostonie współpracowaliśmy na rzecz Falun Dafa. (…) To jedyna siła poza Kościołem Katolickim w Chinach komunistycznych, która jest niezależna od władzy – powiedział Czuma w rozmowie z TVN24.

Polityk zaznaczył, że nie widział zajścia, ale będzie chciał poznać jego szczegóły. – Moi przyjaciele zachowywali się bardzo grzecznie i niekontrowersyjnie, tyle tylko, że mieli koszulki z napisem Falun Dafa. Nie jest to żadna zbrodnia, nie jest to nawet żaden występek – podkreślił.

Poseł PO podkreślił, że jeszcze podczas swojego pobytu w Chicago wspierał Falun Dafa. – To organizacja społeczno-gimnastyczna zwalczana w Chinach przez komunistów bardzo mocno. Będę prosił uprzejmie, aby moich gości nie wyrzucano z terenu Sejmu – mówił Czuma. Zaznaczył, że w sprawie zajścia będzie prosił o wyjaśnienia szefa Straży Marszałkowskiej. Według niego temat nadaje się do omówienia także z marszałkiem Sejmu.

Falun Dafa protestuje

Jia Qinglin, przewodniczący Chińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej od środy przebywa zwizytą w Polsce. W środę spotkał się z prezydentem Bronisławem Komorowskim i premierem Donaldem Tuskiem, w czwartek z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną.

Wizycie tej sprzeciwiała się Falun Dafa (ruch zrzeszający zwolenników starożytnej chińskiej sztuki doskonalenia ciała i umysłu). Przy jej okazji przypomniała, że w 2007 r. hiszpański Trybunał Konstytucyjny jednogłośnie stwierdził, że Sąd Hiszpanii musi rozpatrzyć sprawę wobec Qinglina oskarżonego o zbrodnie ludobójstwa i tortur wobec Falun Gong, i tym samym, że nie może chronić go immunitet dyplomatyczny.

Źródło: TVN24

Loading